Piękna i Bestia - Gra ShadowNova

A ja po chwili dmuchnęłam nad ich głowami strumieniem płomienia. - Też jestem smokiem w pewnym stopniu, uważacie że nie jestem godna walki z innym smokiem? - spytałam się ich i pokryłam się łuską. Tutaj chyba mocniej zabiłam mu ćwieka.

Jangmo-o spojrzały na Ciebie zaintrygowane
- Hm... Skoro tak to ujmujesz... Zgoda. To nie będzie ujmą na naszym honorze. Którego z nas w takim razie chcesz złapać? - pokemony ustawiły się w rządku, wszystkie pewne siebie, zdeterminowane i gotowe do walki w każdym momencie

- Myślę, że Ty mi przypadłeś do gustu, gaduło - powiedziałam do gada z uśmiechem i stanęłam naprzeciwko niego gotowa do walki w takim razie. To będzie w sumie przyjemne, móc trochę się rozruszać przy tym wszystkim.

- No to jedziesz, maleńka - wyszczerzył się pokemon i niemal od razu rzucił na Ciebie. Cała reszta odsunęła się i utworzyła koło, z Treshem pośród nich
Walka była dość zacięta i mocno wyrównana. Było nie było, niedawno byłaś w szpitalu, a smok to jednak smok, całkiem nieźle wytrenowany jak na Twoje... W końcu jednak udało ci się zwyciężyć, kosztem odpadniętej łuski na boku i zadrapania na przedramieniu. Jangmo-o otrząsnął się dość szybko i wyszczerzył
- No! I to jest trener, którego mogę szanować!

- Miło mi to słyszeć... Też dajesz czadu - powiedziałam do niego z uśmiechem na twarzy i po chwili wymuję kulkę by go złapać. - Dziękuję w takim razie - uśmiecham się wdzięczna. I trochę mi zejdzie nim mi ta łuska odrośnie... Ale tam, nie będzie źle

No i smok już jest w Twojej kieszeni. Tresh podekscytowany wychodzi na środek z miną "teraz ja, teraz ja!". Smoki rozbawione takim obrotem sprawy znów ustawiają się w rządku. Demon wybrał sobie najbardziej wojowniczego samca, po czym z radością, choć i z trudem, go pokonał. Oboje macie teraz potężnych sprzymierzeńców!

- No i brawo kochanie! Świetnie Ci poszło - powiedziałam do niego z dumą i całuję go w usta. I to też podniesie jego motywację... Mam nadzieję, bo wiem, że jak traci się siły to i morale mogą leżeć z czasem.

Mężczyzna uśmiechnął się dumny z siebie
- Dzięki, tobie też poszło genialnie. Ale czas wracać, jeszcze trochę i zaczną nas szukać, a nie chcemy ich chyba wystraszyć? - powiedział, ociągając się lekko. W sumie racja, mieliście być aż się ściemni, nie później, a już zaczyna być widać gwiazdy

- No to racja, przeciągnęło nam się - powiedziałam do niego i wracamy w stronę bramy, nawet nie zwróciłam uwagi na czas, Pożegnałam oczywiście pokemony i zostawiłam im sporo smakołyków.

Dotarliście do bramy około północy. Mężczyzna, który was wpuścił, odetchnął z ogromną ulgą
- Dzięki niebiosom, już wysyłałem Metangi na poszukiwanie - powiedział, wyglądając naprawdę na szczęśliwego, że się znaleźliście

- Tak, przepraszamy, zeszło nam trochę u smoków - powiedziałam do niego na luzie. - Ale było ekstra, to do zobaczenia - pomachałam facetowi, oddaje reszte safari balli i wracamy z demonem pociągiem... Pewnie będziemy wczesnym ranem.

Nope. Pociąg się zepsuł w połowie trasy. Musieliście przespać się w środku, dopiero rano podstawili drugi... W domu byliście wczesnym przedpołudniem. Tresh wyglądał na wykończonego, Ty zresztą też czułaś się, jakbyś miała kilogram soli pod powiekami

- Masakra... - powiedziałam zrezygnowana... Wracamy do domu i tam padam w łóżku

Budzisz się pod wieczór wściekle głodna, ale za to wypoczęta. Candy podczas Twojego snu uwolniła się z kulki i rozwaliła na połowie łóżka, na której zwykle spał Tresh. Słyszysz jakieś szumy w łazience, pewnie tam też jest teraz Twój ukochany mąż. Na stoliku masz kanapki i herbatę. Jeszcze ciepła, znaczy, że świeża...

No to sobie wcinam kanapki i pije herbatę, po czym po prostu wchodzę demonowi do łazienki... A co mi tam, może jeszcze zdąże

Zdążyłaś. Nawet Cię nie zauważył, zajęty szorowaniem głowy. Ma zamknięte oczy, a woda szumi dość głośno. Candy tylko otworzyła jedno oko i z jękiem zakopała się pod kołdrę, domyślając się, co się będzie działo

A ja zachodzę demona od tyłu i klepnęłam go w pośladek, po czym delikatnie złapałam za koniec ogona. - A co to, takie kąpiele beze mnie? - spytałam się rozbawiona i rozbieram się.

Mężczyzna odwrócił się zaskoczony, ale chwilę potem zaśmiał się i przytulił Cię do siebie, pomagając Ci ściągnąć stanik
- Nie chciałem Cię budzić, pani mego serca - pocałował Cię w usta z pomrukiem zadowolenia, machając miarowo ogonem

Już ja znam te miarowe ruchy ogonem... Odwzajemniam pocałunek zachwycona. - Oj tam... Na takie rzeczy to warto... - powiedziałam i wtulam się w niego.

Zamruczał zadowolony na to tuląc Cię, a potem delikatnie myjąc Ci plecki
- Cieszę się, że Cię mam, kochanie - szepnął Ci prosto do ucha, przesuwając swoją dłoń nieco niżej

- I vice versa skarbie - powiedziałam do niego i pozwalam mu na to z zadowoleniem. A w sumie to mało kto by się spodziewał, że taki wielki demon potrafi być tak delikatny jak on, choć czasami widzę, że lubi pokazać pazur

Fakt... I właśnie miał zamiar go pokazać. Chyba zmężniał od tego wypadku, nie był już aż taką ciamajdą jak wtedy gdy zaczął tracić moc... Widać się przyzwyczaił.

Godzinę później byliście wymęczeni, zadowoleni i zdecydowanie mokrzy... Choć komuś by się przydała mała depilacja... Właściwie wam obojgu

Yup... Suszę się, idę sobie po wosk i do dzieła, po tak długiej kąpieli najmniej boli...

Choć nigdzie nie jest powiedziane, że nie boli wcale... Skowyty Tresha gdy zabrałaś się za jego miejsce intymne obudziłyby umarłego
- Ostatni raz na to pozwalam - zajęczał na sam koniec, zaklęciem niwelując wszystkie śmieci powstałe podczas depilacji

- Kochanie, to przez to że zbyt rzadko to robisz, jak się skóra przyzwyczai to będziesz ledwo czuć... A teraz patrz jak masz ładnie - powiedziałam do niego zadowolona. - Zresztą... Chcesz bym była gładka to ty też musisz